Media - artykuły, wywiady, recenzje22.02.2006
Poezja i gitara - Tygodnik Powszechny 08.08.1987
Tygodnik Powszechny 08.08.1987
Poezja i gitara
Tadeusz Szyma
Jak wiadomo w ostatnich tygodniach krakowska Piwnica przeniosła się na jakiś czas ze swoich loszków w Pałacu pod Baranami do nobliwych wnętrz wystawowych Pałacu Sztuki. Nie było już to pierwsze wyjście cyganerii Piotra Skrzyneckiego z piwnicznej izby na salony, jako że w ciągu z górą trzydziestoletniej działalności krakowskich wagabundów - wagabundów kraju i w szerokim świecie - sporo było okazji do wykazania, że geniusz własnego miejsca, z którego się wyrosło i w które się wrosło, przenosić można i przeszczepiać wszędzie, jeśli tylko we wszystkich okolicznościach potrafi się pozostać sobą. Pozostała wiec Piwnica Piwnicą i na swej jubileuszowej, święcącej trzecią dekadę jej istnienia, pałacowej ekspozycji, o czym niedawno pisaliśmy na tych łamach. Zaś szczególnie znamiennym objawem doskonałego jej tam zadomowienia stały się dwa pożegnalne - przed kolejna turą wojaży całego zespołu - recitale jednego z młodszych piwniczna, Leszka Wójtowicza, urządzone w sobotni i niedzielny wieczór - 1 i 2 sierpnia pod ironicznym tytułem "Polowanie na czarownice".
Piosenkarz ten, a i pieśniarz poniekąd, należący do plejady muzykujących indywidualności rodem "spod Baranów", odrębność swą gruntuje na własnym bardzo stylu pisanych przez siebie tekstów i komponowanych przez się melodii, które w jego autorskiej interpretacji zyskują niepowtarzalny charakter. Nie bez znaczenia jest w tym wszystkim własny sposób estradowego bycia - naznaczony powściągliwością i spokojem a także swoista elegancją, dobrze zharmonizowaną z aparycją i całością tzw. warunków zewnętrznych tego sympatycznego brodacza, który z wykształcenia jest prawnikiem, śpiewa od lat mniej więcej dziesięciu, a pierwsze sukcesy zaczął odnosić w roku 1980. Teraz ma już w swym dorobku popularna kasetę oraz krąg zwolenników ceniących go nie tylko za utrzymane na wysokim poziomie poetyckim teksty, łatwo odróżnialny od innych ton gitarowych kompozycji i kulturę wokalną, lecz również za postawę - moralną i obywatelską, która zdecydowanie określa wszystkie jego artystyczne poczynania.
Leszka Wójtowicza zauważyłem w pamiętnym 1981 roku na Festiwalu Piosenki Prawdziwej w gdańskiej hali "Olivii" - był tam jednym z wyróżniających się solistów tej przedziwnej imprezy. Później słuchałem go parokrotnie - zawsze z dużą przyjemnością - podczas piwnicznych występów, m.in. na galowym przedstawieniu zorganizowanym z okazji 40-lecia naszego pisma. Teraz miałem jednak sposobność wysłuchania półtoragodzinnego koncertu pozwalającego ogarnąć jednorazowo w miarę reprezentatywny wybór z całości dotychczasowego dorobku tego śpiewającego na własną nutę liryka, reportera, a w pewnym sensie i publicysty. Piszę "w miarę", gdyż w krakowskim Pałacu Sztuki Wójtowicz musiał trzymać się zatwierdzonego wprzódy przez odpowiednia instancję scenariusza i nie mógł wyśpiewać wszystkiego, co mu w duszy grało. Tym niemniej był to zestaw na tyle interesujący i charakterystyczny, że warto o tym powiadomić szerszą publiczność. Zwłaszcza, iż recital zaaranżowany pośrodku malowniczej rupieciarni wystawowej piwnicznych eksponatów, mający w tle zabawną scenografię Kazimierza Wiśniaka do niegdysiejszego spektaklu "Trzech wieszczek" i komentowany niezawodna konferansjerką Piotra Skrzyneckiego, był spektaklem pełnym uroku i ogromnie stylowym. Był to spektakl serio i buffo zarazem improwizowany z naturalnością i polotem w duchu autentyzmu i prawdy - na przekór żałosnemu, pełnemu sztuczności i fałszu teatrowi, który nas na co dzień otacza w powszedniej rzeczywistości pozorów, zgranych do cna komediantów i tandetnych dekoracji.
Wójtowicz śpiewał piosenki bardzo rozmaite, a rozmaitość ta nie zatarła odczucia specyfiki jego artystycznego genre'u genre łatwo uchwytnej odrębności stylu. Poświadczyła raczej jego duże możliwości w zakresie poszerzania skali - i tematycznej, i muzycznej. Początkowe wrażenie zdecydowanej dominacji tekstu nad melodią, melorecytacji nad gitarowym akompaniamentem, odmieniły kolejne utwory skomponowane z troską o wzbogacenie muzycznej palety ("Konkurs gitarowy", "Polowanie na czarownice"). Poważne piosenki i dramatyczne pieśni będące gorzkim komentarzem do politycznych wydarzeń mijającej dekady ("Modlitwa o spokój", "Łzy Pana Boga", "Pomnik Gdański", "Dzień inny niż wszystkie") znalazły żartobliwe dopełnienie w metaforycznych konceptach wyostrzających do ostateczności absurdy obecnej polskiej sytuacji ("Piosenka futbolowa", "Podwodna misja". Szczególnie charakterystyczne dla typu wrażliwości i spostrzegawczości Leszka Wójtowicza - bystrego obserwatora codziennego życia - wydały mi się utwory zbudowane wokół jakiegoś znamiennego konkretu, podpatrzonego w najbliższym otoczeniu (np. "Zakaz fotografowania", "Rozmowa z kimś"), który poddany zostaje gruntownej analizie poetyckiej i spointowany aforystyczną konkluzją. W ogóle trzeba powiedzieć, że celne i często dowcipne pointy są uderzającym walorem piosenkarskiej poetyki Leszka Wójtowicza. Rozładowują one bądź intensyfikują liryzm, ożywiają i "podsumowują" reporterską narrację, wreszcie ratują przed zbytnia solennością, jednoznacznością i moralizatorstwem niektóre teksty o nazbyt może publicystycznym wydźwięku. Patronuje temu wszystkiemu znakomity Georges Brassens, Brassens którego "nieśmiałe tłumaczenie" nieprzypadkowo pojawiło się w programie tego recitalu. I jeszcze jedno warte podkreślenia: poetycka gitara Wójtowicza umie się również nastrajać na szczerze religijne, brzmiące dyskretnie i taktownie, tony. Nie tylko w pięknym śpiewnym komentarzu do wydarzeń związanych z II Pielgrzymka Papieża do Polski. ("Dzień inny niż wszystkie"), ale i w innych jawnie modlitewnych inwokacjach. Jest to naturalna konsekwencją świadomie obranej i podtrzymywanej konsekwentnie postawy pieśniarza, dla którego gitara, mikrofon czy magnetofonowa taśma są środkami do komunikowania o sprawach istotnie ważnych.
TADEUSZ SZYMA
Autor:
Tadeusz SzymaŹródło: Tygodnik Powszechny