Gazeta Wyborcza - Kraków 27.04.07 W dziesiątą rocznicę śmierci Piotra Skrzyneckiego artyści Piwnicy pod Baranami w samo południe spotkali się przy jego grobie na Cmentarzu Rakowickim. - Piotr zawsze tak konstruował program kabaretów, by ludzie wychodząc z Piwnicy znaleźli się na Rynku Głównym o pełnej godzinie. Czyli nie dość, że kabaret, że coś się tam napili, to jeszcze żeby mogli usłyszeć hejnał z Wieży Mariackiej. Co roku przychodzimy tu na cmentarz tuż przed godziną dwunastą. Bo trzeba coś Piotrowi opowiedzieć: co się zdarzyło, a co nie zdarzyło. Troszkę się zadumać, świeczkę zapalić, pomyśleć o tym jak ten czas straszliwie pędzi... - wspominał nad grobem Skrzyneckiego, prawdziwej duszy Krakowa i Piwnicy pod Baranami pieśniarz Leszek Wójtowicz. - I wtedy nagle pstryk i jest godzina dwunasta. My tu w ciszy na cmentarzu, a tam na Rynku słychać hejnał. I czas jakby się cofnął, jakby dopiero co Piotr skończył kabaret. Przy mogile nie zabrakło też innych piwnicznych artystów. Był Marek Pacuła, Piotr Ferster, Ola Maurer, Zbigniew Preisner, Piotr Kuba Kubowicz, Rafał Jędrzejczyk i wielu, wielu innych. Zapalili świeczki, zadumali się, polali ziemię ulubioną Piotrową "wódeczką" i powspominali.
|