Media - artykuły, wywiady, recenzje18.07.2006
Urok osobliwości - Puls Biznesu - 14-16.07.06
JEZIORO RTĘCI.
Aby je zobaczyć niezbędne są: noc, deszcz, światło księżyca i miejskich latarni. Nie należy krzywić się na kapiącą z nieba wodę, ale czekać na to niezwykłe zjawisko, które jedynie w Krakowie zobaczyć można. Kiedy przestanie padać, a pyzaty Księżyc wyjrzy figlarnie zza chmur, wtedy: "...Płaszczyzna Rynku błyszczy jak jezioro rtęci, od tego migotania aż się w głowie kręci. Grynszpan czepia się blachy, grzyb zjada kamienie. Tej baśni i ruiny na nic nie zamienię...". Tak śpiewam w jednej ze swoich ballad. To jest najprawdziwsza magia. Polecam nieśpieszny spacer przez tę świetlistość chwilową i dzięki temu całkowicie niepowtarzalną. To jezioro nigdy nie pobłyskuje tak samo, podobnie jak dobiegający z wysoka dźwięk trąbki nigdy nie brzmi podobnie.
"VIS Á VIS".
Kawiarnia wspomnień. Nieopodal Pałacu pod Baranami. Tutaj przy stoliku z brązu siedzi brązowy Piotr Skrzynecki nad filiżanką kawy z brązu i takim też papierosem. Może to zresztą jest jakiś inny stop, ale przyznam uczciwie, iż pojęcia nie mam, jaki. Figurę niezależnie od pory roku zdobią świeże kwiaty. Pięknie jest usiąść we wnętrzu ozdobionym rysunkami i zdjęciami na temat Piwnicy pod Baranami, albo w letnim ogródku mając świadomość niegdysiejszej obecności tutaj Piotra Skrzyneckiego, Janiny Garyckiej, prof. Jerzego Skarżyńskiego i Zbyszka "Szajbusa" Fijałkowskiego na okrasę. My Piwniczanie pojawiamy się z typową dla siebie nieregularnością i bywa, że plany tajemnicze omawiane są niby to skrycie, a jednak otwarcie. Kiedy przybywa Przyjaciel z daleka, witany jest tak, jakby zaledwie wczoraj był tutaj. Przychodzę tam bardzo chętnie, bo te plany rzecz jasna, widok na rynek znakomity, a i ploteczki równie znakomite się zdarzają.
DOLINA KOBYLAŃSKA.
Znajduje się nieprzyzwoicie blisko Krakowa. Białe, wapienne skały, wśród których wysoko umieszczona kapliczka Matki Boskiej zaprasza do pełnej dobrego skupienia modlitwy. Bujna roślinność. Żadnej zabudowy. Przestrzeń dająca uczucie radosnego spokoju i spokojnej radości. Aby dotrzeć do kamiennej, strzegącej wejścia bramy należy przejść przez miejscowość Kobylany. Część wędrówki biegnie wzdłuż brzegu przejrzystego strumienia. Mieszkańcy wyrównali jego dno i jeżdżą po nim jak po osiedlowej ulicy. Wygląda to doprawdy bardzo interesująco, zwłaszcza, że pojazdy różne podziwiać można, od limuzyn wcale eleganckich po furmanki pracowicie przez konie ciągnięte. Kiedy z moją żona Haliną mamy ochotę na chwilę oddalić się od codziennego zgiełku, wtedy wsiadamy w samochód i po krótkim czasie jesteśmy tam, gdzie słowa brzmią bardziej miękko, światło jest znacznie łagodniejsze, a kolory jakieś takie pastelowe, że uśmiech sam się pojawić musi. Nie wjeżdżamy jednak do strumienia, gdyż ta przyjemność jest zastrzeżona dla Miejscowych.
Autor:
Krolina Guzińska (zamieściła w artykule moje wypowiedzi)Źródło: Puls Biznesu