Media - artykuły, wywiady, recenzje26.09.2007
Uwierzyć gadającym głowom - Dziennik Polski - 21.07.07r.
Opowiem, jak po raz drugi stałem się "głową piwniczną". Po raz pierwszy zdarzyło się to, kiedy prof. Bronisław Chromy moją łepetynę na pomniku Piwnicy zechciał umieścić. Po raz drugi dzięki książce przez Wacława Krupińskiego napisanej. W obu przypadkach znalazłem się w znakomitym towarzystwie.
Głowa na pomniku milczy, zaś głowa w książce gada. Aby jednak czytelnik się w tej gadaninie nie pogubił dodany został przez Autora jakże celny komentarz.
Opowiem jak było. Przyszedł do naszego, czyli Haliny i mojego mieszkanka Wacek. Na stole dla wygody położył dyktafon cyfrowy i zaczęliśmy gawędzić. Dodam, że rejestrujące dźwięk cudeńko nie budziło jeszcze wtedy przesadnie złych skojarzeń. Halina coś do jedzenia przygotowała, a nawet butelczyna odpowiednia się znalazła, z której zawartości korzystaliśmy oszczędnie, aby pełną jasność umysłu zachować.
Nie była to żadna wiwisekcja dziennikarska, ani też wywiad na wariata przez telefon udzielany. Spokojnie i z wielką radością opowiadałem o wydarzeniach rozmaitych, a dzięki temu, że Wacek wie o Piwnicy i o mojej przygodzie z Piwnicą rzeczywiście sporo, więc w pamięci otwierały się kolejne szufladki. Okazało się, że jest ich wiele. Czas mrugnął do nas porozumiewawczo i zwolnił nieco swój bieg, aby nam wspólną pracę ułatwić.
Wacek był jak zawsze rozmówcą taktownie dociekliwym. Przywołaliśmy ważne dla Kabaretu i dla mnie Osoby. Piotr Skrzynecki i Janina Garycka pojawili się wspomnieniem najczulszym.
Radości i smutki. Starałem się niczego nie pominąć. Nawet historia i polityka znalazły swoje miejsce. Od czasu do czasu anegdota jakaś zaiskrzyła bawiąc po latach. Bywały takie momenty, kiedy zastanawiałem się, czy to wszystko zdarzyło się naprawdę. W miarę upływu czasu granica pomiędzy bajką, a suchymi faktami zaciera się. Po wyłączeniu dyktafonu gwarzyliśmy nadal, zaś Wacek od czasu do czasu notatki czynił, gdy jakieś sprawy wcześniej pominięte zostały poruszane.
Późniejsza lektura "Głów piwnicznych" sprawiła mi dużą przyjemność. Dowiedziałem się nowych rzeczy o Koleżankach i Kolegach. Niektóre opowieści uległy odświeżeniu. Metoda Wacka okazała się bardzo trafna. Nie ma w wynurzeniach Artystów śladów zadęcia. Żadnego "gwiazdorstwa". Dominuje lekkość i piękne widzenie świata. Radość z bycia człowiekiem Sztuki. Komentarz pisany z wielką życzliwością sprawia, że łatwo można uwierzyć Autorowi. Uwierzyć w jego fascynację fenomenem Piwnicy pod Baranami i co najważniejsze uwierzyć gadającym głowom.
"Kabaret nadal się kręci w te Twoje soboty święte". - Tak śpiewam w poświęconej Piotrowi balladzie pt. "Pytania o zmierzchu. Niedawno, właśnie w sobotę rozmawiałem w Piwnicy z Przyjaciółmi. Na scenie trwał program. Wymienialiśmy uwagi na temat "Głów piwnicznych". Dominowało przekonanie, że powinna powstać druga część książki, bowiem nie wszyscy Artyści zostali opisani. Zwłaszcza legenda Kabaretu, nasza kochana Jubilatka, czyli Kika Szaszkiewiczowa. Nie wszyscy opowiedzieli swoje historie. Bardzo ciekawe mogą okazać się wywiady z tymi najmłodszymi.
Gratuluję Ci Wacku i życzę, abyś nie poprzestał na tym, czego już dokonałeś. "Słowa ulatują, pismo pozostaje". Ta, rodem ze starożytnego Rzymu maksyma być może zachęci Cię do dalszej pracy. Nigdy dosyć śladów dobrej pamięci.
Autor:
Leszek WójtowiczŹródło: Dziennik Polski