O ŚWIETLISTYCH OCZACH ŻONY Wybacz miła – mój pomysł na życie Nie jest wart Pani takiej jak Ty Te koszmarne powroty o świcie Z kabaretu gdzie rodzą się sny Histeryczne nastroje od rana Wieczna zmora czy sukces czy chłam Wiem że głupio Cię kocham – Kochana Że przeze mnie wciąż cały ten kram ref. A Ty patrzysz na mnie Tak boleśnie mądrze A Ty mówisz cicho Co Ty wiesz smarkaczu Więc ja chciałbym duszę Na kawałki podrzeć Widząc Twoje oczy Świetliste od płaczu Kiedy wóda zbyt ostro zaszumi W głupiej głowie da forte że hej Wtedy warczę że wszystko rozumiem Ty przemądra wysłuchać mnie chciej Ja wiem wszystko co było i będzie Na tych strunach rozpięty drży los Tu się przecież coś w końcu rozkręci Jeszcze zabrzmi potężny nasz glos ref. A Ty patrzysz na mnie… Ja nie jestem żaden konformista Propagandy nie boję się burz Ale czasem chciałbym rzucić wszystko Gdzieś wyjechać nie wracać tu już Potem stamtąd dziwnymi drogami Przesłać taśmę wiadomość lub wiersz A tu zobacz co dzieje się z nami Nie te czasy i zapał nie ten ref. A Ty patrzysz na mnie… Gdy uważnie spoglądam dokoła Na ten bajzel głupotę i fałsz To zdumiony tak pragnę zawołać Kraju mój – jakim cudem wciąż trwasz O czym pisać gdy wszystko wiadomo Jak się bronić gdy siły już brak Nie ma żartów – bo uwierz mi Żono Ktoś bez przerwy na nosie nam gra ref. A Ty patrzysz na mnie… październik 88 r.